niedziela, 6 grudnia 2015

samochody

Samochody autonomiczne to na razie mrzonka.
Kto chce wydać 10 tys euro dodatkowo żeby jeździć pudełkiem zapałek i stracić przyjemność kierowania. Taką sumę wydać można na ciężarówkę bo to się zwróci w ciągu roku a odciążony kierowca może przejąć obsługę spedycyjną. I tu wiodą nie Amerykanie tylko Mercedes, który otrzymał właśnie zezwolenie na próby drogowe w Niemczech.
Samochody elektryczne to jeszcze większa zabawka.
Jakoś nikt nie zauważa, że im droższy samochód tym się lepiej sprzedaje jako zabawka na pokaz dla najbogatszych. W Niemczech VW sprzedał kilkanaście sztuk, w sumie w całym kraju jest 3000 samochodów elektrycznych a miało być (kanclerz obiecała) milion do roku 2020. Na pewno się nie uda. Podobnie Testa przyniosła już straty rzędu 400 milionów dolarów. I sprzedaje się coraz gorzej, i głównie w Norwegii. No ale dopóki Musk ma na to i chce się bawić, niech płaci.
Muszę przyznać, że jazda BMW i3 to wielka przyjemność. Przyśpieszenie jak najlepszy motocykl. W mieście nikt nie dorówna. Problem tylko, że gdyby było ich więcej śmierć z głupoty murowana. No i nie jest taki tani. Koszt prądu rzędu 15 zł/100km. Na dodatek ładowanie w domu trwa wieku. Trzeba by przebudowywać instalacje elektryczne. Ale u mnie na wsi i tak 2 razy na tydzień brakuje prądu z powodu przeciążenia. Wystarczy 5 samochodów w okolicy i sieć padnie.
Niestety, nawet model wymiany baterii w drodze, jej ceny nie obniży. Dopóki taka zabawka funkcjonuje metodą dopłat państwowych, można by próbować. Ale wyobrażam sobie zaraz polskie awanturnictwo, że na biednych brak a bogatym to nawet do luksusu się dopłaca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz